Jak sam mówi jest osobą poszukującą wrażeń, aby potem mieć co wspominać. Na co dzień oddaje się swojej pasji jaką są rajdy samochodowe oraz motoryzacja, czynnie biorąc udział zarówno w rajdach jak i organizowaniu tego typu zawodów. Obecnie kompletuje sprzęt i uczy się pływać kajakiem, aby móc wyruszyć podróż z nadzieją na przeżycie kolejnej przygody. Przygada ta ma rozpocząć się już niebawem do startu pozostały bowiem niecałe dwa miesiące, a konkretnie 46 dni. Na przepłynięcie kajakiem całej polski wyznaczył sobie 20 dni, a wystartuje dokładnie 7 czerwca bieżącego roku.
fot. K. Serafin
Skąd wziął się ten pomysł? Widać wystarczy zwykły sen, który można urzeczywistnić i przeobrazić w przygodę z prawdziwego zdarzenia. Wisła jest akurat pod ręką więc kajakiem będzie pływał właśnie po tej, a nie innej rzece. Jak sam ów sen wspomina:
„...Tego ranka obudziłem się około 8:30. Światło wpadało do pokoju stłumione przez rolety i smętnie padało na moją twarz. Kolejna szarość dnia przywitała mnie nadzwyczaj dobitnie. Ten poranek był jednak inny. Około dwóch godzin wcześniej, gdy siedziałem jeszcze w objęciach Morfeusza, śnił mi się spływ kajakowy na Mazurach. Było ciepło, wiosła delikatnie uderzały o taflę wody, a ja podziwiałem las, przez który akurat miałem przyjemność płynąć. Po prostu idylla. Gdzieś w oddali usłyszałem szczekanie psa. Tak jakby echo niosło się po lesie. Szczekanie nasilało się, było coraz głośniejsze po czym... Otworzyłem oczy...”
Siódmego dnia czerwca podróżnik spakuje ekwipunek wsiądzie do swojego kajaka w takim miejscu Wisły gdzie da się już płynąć bez szorowania kajakiem dna i rozpocznie swoją zaplanowaną na 20 dni podróż. Płynąć będzie sam, bez jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz.
14 odcinków na tyle została podzielona na jego mapce Wisła, nie wyklucza on pokonania tej rzeki właśnie w przeciągu 14 dni przepływając dziennie około 70 kilometrów. Wspominając jednak o dwudziesto dniowej wyprawie ma on na myśli ewentualne dłuższe postoje, chociażby na zwiedzanie nadwiślańskich miast. Gdzieś bowiem zapasy uzupełniać trzeba. Miejsca postojowe na nocleg pod namiotem siłą rzeczy również już są orientacyjnie wyznaczone. Gdy wyprawa się rozpocznie Michał za pomocą GPSa będzie na bieżąco, co godzinę przekazywał swoją pozycje, dzięki czemu będzie wiadomo gdzie aktualnie się znajduje oraz czy wyprawa idzie zgodnie z planem.
W przygotowaniach do wyprawy nie jest sam. Michałowi na różne sposoby pomagają jego znajomi. Znaleźli się również sponsorzy, bez których ta wyprawa mogłaby nie dojść do skutku. Oczywiście sprawą priorytetową było zdobycie odpowiedniego kajaka. Rzecz nie była prosta jak sam Michał wspomina:
„...W poszukiwaniu odpowiedniego sprzętu przeszukałem chyba wszystkie możliwe źródła w Polsce. Im dłużej szukałem tym więcej było pytań. Pojawiło się jednocześnie zdziwienie na mojej twarzy, bo tak naprawdę dobrych sklepów z kajakami jest w naszym kraju niewiele, nie mówiąc już o samych producentach. Są sklepy specjalizujące się w tej dziedzinie, jednak wydaje mi się, że wiodą one prym w tym co robią i ciężko się komukolwiek innemu przebić w tak małym rynku. Tak czy inaczej pod lupę trafiło kilka modeli i kilku producentów. Jakich? Jako amator w dziedzinie kajakarstwa mam nie lada wyzwanie. Pan Piotr ze sklepu www.nurt.com.pl uświadomił mnie, że kajak jaki powinienem wybrać powinien być dużo węższy i dłuższy od tego, który planowałem zakupić wcześniej. By ta mała łódeczka pokonywała sprawnie wody Wisły potrzebna jest długość minimum 5000 mm. Do tego szerokość - najlepiej w okolicach 600 mm...”
fot. K.Serafin
Tak więc śmiałemu podróżnikowi życzymy hm... pogubienia wioseł? W każdym bądź razie przyjaznej rzeki i wielu ciekawych miejsc które po drodze zwiedzi. My natomiast do tej wyprawy jeszcze wrócimy informując naszych czytelników jak wyprawa ta przebiegła i czy podróżnik jest tym spływem w pełni usatysfakcjonowany... Więcej o nim samym jak i o całej wyprawie można przeczytać na specjalnie dla tej wyprawy przygotow
anej stronie internetowej - www.splywam.pl