Podróże w czasie, póki co, nie są możliwe, lecz od czego wyobraźnia? Przenieśmy się na początek XX wieku i zwiedźmy Kopalnię Soli „Wieliczka” w towarzystwie Czesława Jankowskiego – krajoznawcy, poety, publicysty. Wyprawa nabiera rumieńców, gdy winda niknie w czeluściach szybu.
Zjazd do podziemi wywołuje dreszcz. Ha! Królestwo za minę Jankowskiego, gdyby przyszło mu udać się do kopalni w szlągach, jak ongiś turyści czynili. Zwiedzanie rozpoczynamy na poziomie I. Pierwszy punkt programu – kaplica św. Antoniego.
Urzędnik delegowany opowiada nam o czasie powstania kaplicy, służba zaś pali bengalskie ognie i przyczynia do uwydatnienia figur świętych mglisto, fantastycznie oświetlonych. Jak świat światem w każdej grupie znajdzie się jakiś niedowiarek. Jeden z turystów ukradkiem liże figurę świętego. Słona, jakżeby inaczej, choć przy okazji pewnie nieco okopcona od latarni i ogni bengalskich.Smacznego smakoszu!
Kopalnia emocji
Po sąsiedzku znajduje się sala balowa Łętów. Turystów wita salinarna orkiestra rozmieszczona gdzieś wysoko na drewnianych galeriach. Walc Straussa musiał srodze zagrzmieć, zwielokrotniony echem. Zagraniczni goście wnet ruszyli w tany, lecz: Dusza Słowianina, a w szczególności Polaka, wrażliwa ogromnie, nie mogła długo – długo przyjść do równowagi; rzekłbyś, ulatywała gdzieś wysoko i błądziła po przestworzach kopalni, która jest także jedną kartą naszej przeszłości…
Czesław Jankowski to człek ciekawy świata, toteż wypytuje przewodnika o sposób przewietrzania kopalni. Potem trzeba się już skupić, iść ostrożnie po dość śliskich, lecz wygodnych zabezpieczonych silnemi poręczami, a zawieszonych nad przepaścistemi ścianami, pozostałymi po wybraniu soli, tak zwanej solnej odbudowie.
„Piaskowa skała”, a wkrótce po niej… niebawem łuna czerwona oblała czeluść podziemną; z piersi obecnych wydarł się okrzyk; powtarzany kilkakrotnie: Ach, jak tu pięknie! I rzeczywiście! Pióro nie zdolne odmalować tej krainy czarów, tej kaplicy, której widok wywarł na wszystkich imponujące i niczem nie zatarte wrażenie. Oto kaplica dedykowana Kindze, patronce solnych górników: W chwilach zapału, w chwilach ekstazy, wzlotu duszy do wyżyn niebiańskich, chętnie unosimy się na skrzydłach fantazyi. W tej kaplicy snać wszystkich nas ogarnęła owa ekstaza, unosząc gdzieś wysoko.
Przewodnik komenderuje: Proszę państwa naprzód !Tym razem pochylnią Wilhelmina. W chodniku zalega błoto – nasycone solą lepi się do butów wprost niemiłosiernie. Ciekawe, czy śliczne Niemeczki przeboleją swoje zgrabne pantofelki? Na szczęście droga poprawia się, zakręt w lewo i poziom II. Na szlaku szybikSteinhauser, a zaraz potem – Michałowice, wspaniałe jak katedra, olbrzymie. Słychać melodię „Bartoszu, Bartoszu”, później „Patrz Maryacka wieża stoi”. Pozostaliśmy chwil kilka w imponującej tej hali, nasz pirotechnik zapalił ognie z drugiej strony, muzyka zaś waliła i huczała „Jeszcze nie zginęła”…
Atrakcje podziemnego miasta
Na zwiedzających czeka w wielickiej kopalni wiele atrakcji. Są mianowicie dwa solne obeliski dwa solne obeliski upamiętniające wizytę cesarza Franciszka i cesarzowej Karoliny w 1817 roku, most nad solną przepaścią, ślady górniczych robót, malownicze zejście komorą Saurau na poziom III. Obrazy, kaplice, i znowu obrazy w tem podziemiu. Czyżby górnik był tak pobożnym, czy też może to tylko zwyczaj po dziadach utrzymany? Zdaje się, że jedno i drugie.
Proszę państwa naprzód!Do Dworca hrabiego Gołuchowskiego. Przewodnik nadaje szybkie tempo, ale cała droga i tak zajmuje aż 25 minut. Tu szyny, tam chodniki i całe mnóstwo pytań. Gdzie maszyna parowa, a którędy zwozi się konie do kopalni? Ile trwa szychta? Wreszcie oczom zwiedzających ukazuje się i dworzec: budynek stacyjny, sala bufetowa otoczona kilkupiętrowymi galeriami. Są ławki, jest też stary górnik sprzedający widokówki.
Mocnym akcentem podziemnej peregrynacji jest rejs promem w Grocie Rudolfa i Stefanii. Łódź gładko prześlizguje się przez korytarz łączący obie części wyrobiska. Czerwone światło pełga po solnych ścianach, zaś uszy wypełnia melodia „Boże coś Polskę”. Rozochoceni turyści znów zasypują przewodnika gradem pytań. Droga do szybu upływa więc wśród rozmaitych wyjaśnień. Żegnajcie podziemia wielickie! Znużeni, ale oczarowani Wielickiemi cudy wracaliśmy […] do Krakowa.
Wszystkie cytaty pochodzą z: „W podziemiach wielickich”, Kraków 1903
Ilustracje: zasoby Biblioteki Cyfrowej Polona, W. Gargul
Czesław zwiedza – cz. 2 - zobacz zdjęcia